środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział III

-Co?! To wy tutaj ustalacie za moimi plecami takie sprawy? Czemu nikt mi o tym nie powiedział? Nigdy na coś takiego się nie zgodzę, uwierzcie mi. Nie poślubię go, choćby był ostatnim facetem na ziemi! Koniec, to moja ostateczna decyzja. Pa! -wrzasnęłam na cały głos, po czym poszłam do mojej łazienki i trzasnęłam drzwiami.
   Zobaczyli, że mam dość rozmowy i nie ciągnęli mnie dalej na siłę. Wszyscy zaczęli mamrotać pod nosem, ale przez małą dziurkę od klucza nic nie było słychać, lecz i tak nie obchodziło mnie to zbytnio. Hah.. "Jesteś księżniczką, takie Twoje życie!". Nie mogę wytrzymać. To, że jestem księżniczką, to nie znaczy, że muszę być marionetką i poślubić kogoś kogo nie kocham. Żal mi trochę Johana, bo on zapewne też jest w to wmieszany i może najmniej winny, ale i tak to także on spiskował przeciwko mnie. Oni wszyscy ustalali z góry co będzie się ze mną działo. Czemu tylko myśleli, że poddam się ich rozkazom. Chyba wiadomo, że nie poślubiłabym Johana, jeżeli go nie kocham. Ale chwila?... Może oni myślą, że ja należę to tych kilku jego zwariowanych fanek...
-Do widzenia skarbie.- powiedział spokojnie tata, przerywając mój tok myśli, po czym razem z innymi wyszedł z pokoju.
  Nareszcie... sama. Bez wnerwiających szeptów, obawy, że ktoś zaraz po mnie przyjdzie i nie wiadomo co zrobi. Ponieważ zbliżała się noc, a raczej wieczór postanowiłam zrobić sobie kąpiel i trochę się zrelaksować po tym ciężkim dla mnie dniu.
  Gdy tylko pociągnęłam za wstążkę, która sznurowała mój gorset, poczułam ulgę i od razu czułam się lepiej. Tego potrzebowałam. Zanurzając się w ciepłej wodzie, moje ciało przeszła fala relaksu i zaraz potem zaczęłam odpoczywać. W wodzie poczułam się znacznie lepiej, a ból głowy, który nie dawał mi spokoju od słów "Czy wyjdziesz za mnie" nareszcie ustał.
 Gdy woda zrobiła się chłodniejsza, postanowiłam się umyć, po czym ubrałam się w moją sukienkę do spania. O dziwo, bardzo ją lubiłam, bo nie wyglądała tak "królewsko", tylko podobnie do takiej normalnej, codziennej.
  Nie miałam apetytu. Nie mogłam wepchnąć do ust chociaż kawałka kolacji, choć i tak raczej bym nie spróbowała jej, ponieważ po moim dzisiejszym występie kto wie, czy ktoś nie chciałby mnie otruć. To by załatwiło sprawę. Ja bym umarła, tron odziedziczyłby Johan, który może wybrać każdą dziewczynę, na żonę i tak panowaliby do końca swojego życia.
  Zrobiło się dość późno. Po raz ostatni popatrzyłam się przez okno, po czym padłam na poduszki i zasnęłam w szybkim tempie...
-Izabell... obudź się!- usłyszałam cichy męski głos, ale nie mogłam określić kogo.- No wstawaj, muszę z Tobą porozmawiać...
-No już wstaję!- wydarłam się z pretensjami, bo nie cierpię, gdy ktoś mnie budzi w ciągu nocy.
  Podniosłam się i wtedy zobaczyłam. To Johan stał nad moim łóżkiem, ale nie zdążyłam obejrzeć jego twarzy, bo gdy tylko się podniosłam, pociągną mnie za sobą.
-Choć! Tutaj nie możemy bezpiecznie pogadać...- szepną, a ja szłam za nim.
  Sama nie wiedziałam, gdzie mnie prowadzi. Spodziewałam się, że może znajdziemy się w jakiś podziemiach czy kryptach, ale on zaprowadził mnie w miejsce, w którym nigdy nie byłam. Był to ogród podobny do tego, z "Tajemniczego ogrodu"- opuszczony i niezadbany. Musiał być królewski, bo nie szliśmy aż tak długo, aby opuścić pałac.
-Przepraszam Cię za wczoraj. Myślałem, że się zgodzisz...-zaczął.
-To źle myślałeś...- odpowiedziałam zirytowanym głosem.
-Przepraszam, nie powinienem... Chciałem jeszcze zaczekać, zaprzyjaźnić się z Tobą. Mogłabyś mnie poznać na prawdę, a nie takiego jakim jestem przy rodzicach, ale oni naciskali na mnie. Razem z Twoimi zmusili mnie i powiedzieli, że albo wczoraj, albo nigdy. Wybacz, musiałem sprawdzić czy się zgodzisz.- ciągnął
-Rozumiem Cię, ale mimo tego ślub i tak zapewne się odbędzie. Nie wiem kiedy, ale to wiadome. Ustaliliście to 7 lat temu i tak już zostało. Nawet jeśli my się nie pobierzemy, to ja i tak nikogo nie znajdę. Rodzice będą na mnie naciskać.
-Uhg... wszystko zepsułem. Jaki ja byłem głupi... Przepraszam po raz trzeci.
-Teraz już nic nie zdziałamy. No cóż. W końcu i tak "Jestem księżniczką, takie moje życie!"- naśladowałam głos taty.
 Potem zaczęliśmy rozmawiać i obgadywać wszystkich mieszkańców zamku. Byle by zapomnieć...
     Pierwszy raz mogę przyznać, że na prawdę się dobrze się z nim dogadywałam. Gdy powiedziałam, że jestem śpiąca, Johan odprowadził mnie pod pokój.
-Świetnie się bawiłem.- powiedział Johan, po czym dodał- Jutro też po Ciebie przyjdę.
-Hah, jasne, tylko, nie budź mnie.-uśmiechnęłam się.- Dobranoc.
  Weszłam do pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i radośnie poszłam spać. Po 10 minutach chłopak wszedł do mojego pokoju i pocałował mnie w policzek mówiąc "Dobranoc", ale nie wiem już czy to sen, czy jawa...
--------
- Pobudka śpioszku, wstawaj.-powiedziała słodkim głosem Lily, po czym podała mi śniadanie do łóżka.
-Mhh... to co kocham, dziękuję Lil- odparłam.
-Jutro Twój wielki dzień, teraz musisz się dobrze odżywiać.- uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
-Że co? Jaki wielki dzień? - Domyślam się już, ale pytam dla pewności...
-No jak to jaki? Przecież jutro odbędzie się Twój ślub.



1 komentarz:

  1. Ale fajnie, że Johan z księżniczką się dogadali tylko mam pewne wątpliwości czy zgodzi się ona na ten ślub :)
    Diary Alice

    OdpowiedzUsuń